Polacy piratami na karaibskich morzach? Tak! I to wszystko przez Napoleona
Bonaparte myślał logicznie: waleczni Polacy nie są mi narazie potrzebni, to wyślę ich na misję morską. Nie przewidział jednak konsekwencji swoich czynów. A już z pewnością tego, że wielu z nich zostanie piratami!
Polskie wrażliwe serca
Karaiby między XVII a XVIII wiekiem były czasem niewolników z Afryki. To Francuzi wysyłali ich tam a następnie rządzili twardą ręką. Jeżeli któryś próbował uciec, obcinano ucho, lecz podwójna ucieczka to już obcięcie nogi do kolana. Jeżeli przyłapano na trzeciej ucieczce, niewolnik tracił życie. Do takiego świata przybyli Polacy, którzy doskonale pamiętali jak jeszcze niedawno to właśnie ich naród był uciskany w podobny sposób. Sporo z nich przyłączyło się więc do konspiracyjnej niewolniczej walki o wyzwolenie, a tym samym zdezerterowało z armii. Spora część z nich została później piratami pływającymi po karaibskich wodach.
Zobacz również: Największa bitwa morska w historii Polski
Legiony Napoleona, jeżeli już zostały pod wodzą francuską, musiały zmagać się z wieloma chorobami tropikalnymi. Biorąc pod uwagę, w jakich czasach się to działo, nie można było liczyć ani na ochronne szczepienia ani dobrej jakości leki. Polacy umierali więc na zarazę.
Piraci jak się patrzy
Jednym z nich był Wincenty Kobylański, który niezbyt cenił sobie służbę pod francuską banderą. Zbyt wyraźnie widział dysonans między ideami rewolucji francuskiej i tym co dzieje się na Haiti. Postanowił więc zbiec na Jamajkę. Na początku szło mu całkiem nieźle. Zajmował się kupnem statków oraz wyposażeniem w działa i kompletowaniem załogi. Jednak został otruty przez wspólnika.
Kolejnym był Kazimierz Lux, którego pirackie zapędy miały początek w chęci zemsty na Anglikach. Oni to więzili go wiele miesięcy na okrętach pełnych robactwa i szczurów. Wstąpił więc do armii francuskiej i pod ich banderą pływał po karaibskich morzach. Z angielską flotą spotykał się wielokrotnie. I rzadko przegrywał.
Izydor Borowski to prawdziwy bohater. Zaczynał jako sojusznik zbuntowanych niewolników na Haiti. Potem jednak, zaciągnął się do piratów na Trotudze. Lecz zamiast kolejnego krwawego rozbójnika, zamienił się w miejscowego Janosika. Bronił ludności przed wyzyskiem i niesprawiedliwością, pod znakiem Braci Wybrzeża. Jednak dla niego to wciąż było mało. Wziął udział w walkach narodowo- wyzwoleńczych w Ameryce Południowej. Ostatnie lata spędził na służbie u perskiego szacha w Afganistanie.
Nieznana historia…Nie przypuszczałbym, że Polacy dotarli aż do Haitii…