Życie w Warszawie podczas Powstania Warszawskiego
Pisząc o tych wydarzeniach, często skupiamy się na walkach oraz ruchach oddziałów AK, sowieckich i niemieckich. Mało kto jednak pamięta, że pomiędzy akcjami zbrojnymi, w mieście starano się prowadzić w miarę normalne życie. Czy to było jednak możliwe?
Studnie pod ostrzałem
Nie da się ukryć, że podczas walk powstańczych w Warszawie, zdobycie jakiejkolwiek żywności było trudne. Wyprawa po jedzenie była równie niebezpieczna, co stanie na barykadach. Każda studnia była na celowniku snajperów, którzy w każdej chwili mogli nacisnąć na spust.
Początkowe działania zbrojne dawały nadzieję, że będą trwały nie więcej niż trzy dni. Mieszkańcy stolicy wspierali polskich żołnierzy, udzielając im schronienia i kryjąc przed oddziałami niemieckimi. Jednak w miarę przedłużających się walk, kończyły się również zapasy jedzenia oraz leków.
Nigdy nie wiesz, co zastaniesz
Niepewność powoli stała się codziennością mieszkańców Warszawy. Nigdy nie było wiadomo, czy opuszczając dom w poszukiwaniu jedzenia, po powrocie zobaczysz go w całości. Ciągłe naloty sprawiały, że w ciągu jednego dnia kamienica czy dom stały, a potem zamieniały się w kupę gruzu.
Jak radzili sobie mieszańcy?
Warzywa dostarczały ogródki z Żoliborza. Tam też zdobywano cenne mleko dla niemowlaków od hodowanych tam kóz. Korzystano również z zapasów, które wcześniej przezornie zrobiono na zapas, jednak te szybko się kończyły. W prawie każdym domu gospodyni wydzielała racje żywnościowe tak, aby wystarczyło na jak najdłuższy czas.
Problemem było również samo gotowanie. Podczas nalotów i ostrzałów nie było mowy o podgrzaniu czy pieczeniu. Jadano najczęściej na zimno i na szybko przygotowane mieszanki tak, aby coś tylko wrzucić do pustego, głodnego brzucha. Opowiadając o tym, że Warszawa dzielnie się broniła, mamy najczęściej na myśli osoby biorące czynny udział w walce. Często zapominamy, że bronili się również zwykli mieszkańcy Warszawy, którzy współdzielili los z Powstańcami.